Współczesny świat potrzebuje coraz bardziej świadomych działań na rzecz innych, zwłaszcza tych, którzy są w trudnej sytuacji lub potrzebują wsparcia. Fundraising, czyli działania polegające na pozyskiwaniu środków finansowych na różnorodne cele społeczne, stał się jednym z kluczowych elementów działania wielu organizacji pozarządowych. Dzisiaj rozmawiamy z jedną z ekspertek w tej dziedzinie – Katarzyną Konefał, będącą Managerką ds. Komunikacji i Fundraisingu w Fundacji Laboratorium Marzeń. Opowie nam o wyzwaniach swojego zawodu, procesie pozyskiwania funduszy, a także podzieli się z nami swoją pasją do tej wyjątkowej pracy.
Kasiu, jakie były Twoje pierwsze kroki w pracy dla non-profit i co skłoniło Cię do pracy w sektorze organizacji pozarządowych?
To było dość dawno temu 🙂 pracowałam wtedy jako recepcjonistka w centrum terapeutycznym. Poza wszystkimi zadaniami, planowaniem grafiku rehabilitantów, zapisywaniem pacjentów na wizyty, wystawianiem faktur i odbieraniem dziesiątków telefonów dziennie, znajdowałam chwilkę na rozmowy z rodzicami dzieci z niepełnosprawnościami, którzy przychodzili na terapię. Zagłębiałam się w ich problemy, emocje. I zdałam sobie sprawę, że to także moje problemy i moje osobiste emocje. Jestem żoną męża z niepełnosprawnościami i doskonale rozumiem potrzeby i ograniczenia ludzi z problemami zdrowotnymi. Od zawsze była we mnie potrzeba pomagania innym. To właśnie w tym czasie narodziła się myśl o pracy w organizacji pozarządowej. Jeszcze nie wiedziałam dokładnie w jakiej ale czułam, że tak będzie moje miejsce na ziemi. I nie myliłam się. Choć droga do miejsca, w którym jestem obecnie była długa i wyboista.
Swoją przygodę z NGO rozpoczęłam w Fundacji Szansa dla Niewidomych. Mój mąż między innymi ma niepełnosprawność wzroku, więc miałam już jakieś doświadczenie. Praca w “Szansie” pozwoliła mi nabyć wiele cennych umiejętności. Bardzo szybko awansowałam na kierownika oddziału. Praca z beneficjentami, dla nich dawała mi ogromną satysfakcję. Poza obowiązkami wynikającymi ze stanowiska kierowniczego, miałam okazję nabyć wiedzę dotyczącą tyflopedagogiki, dostępności, sprzętu rehabilitacyjnego dla osób z niepełnosprawnościami. Mój oddział bardzo się rozwinął, a ja mogłam także wyżyc się literacko. “Szansa” posiada własne wydawnictwo, w którym oferuje szeroki wybór książek poświęconych osobom niewidomym. Fundacja wydaje także czasopismo “Help”, do którego pisałam artykuły.
To w “Szansie” postanowiłam zająć się bardziej fundraisingiem. Najpierw na potrzeby jedynie oddziału, pozyskując niewielkie darowizny rzeczowe. Potem jednak postanowiłam zająć się tym profesjonalnie. Wstąpiłam jako członkini do Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu i tam też ukończyłam z wyróżnieniem zawodowy kurs fundraisera CFR13. W międzyczasie odeszłam z “Szansy” i rozpoczęłam pracę już jako zawodowy fundraiser w Fundacji Ogólnopolski Operator Oświaty. To ogromna organizacja zajmująca się prowadzeniem placówek edukacyjnych na terenie kraju. Bardzo cenne doświadczenie. Jednak w głębi serca nadal ciągnęło mnie do prawdziwego pomagania. Wszak fundraising to misja i służba ludziom. To zdanie powiedział mi kiedyś Prezes PSF – Robert Kawałko. Bardzo mocno wbiło mi się ono do głowy.
Doszłam już do takiego momentu w swoim życiu, że chcę pracować w zgodzie z samą sobą. Dlatego przyjęłam ofertę pracy dla Fundacji Laboratorium Marzeń z Poznania. Jestem tu nadal, to moje miejsce na ziemi, tu czuje spełnienie wszystkich swoich potrzeb i możliwość spełniania potrzeb podopiecznych fundacji – dzieci z niepełnosprawnościami i szczególnymi potrzebami rozwojowymi.
Jakie są największe wyzwania w pracy Fundraisera?
Kiedyś powiedziałabym – zadbanie o potrzeby beneficjentów organizacji.
Dziś patrzę szerzej. Fundraiser jest pośrednikiem dobra. Między darczyńcą a beneficjentami, osobami potrzebującymi. Powiem więcej. To umożliwianie czynienia dobra, stwarzanie okazji. To takie uzupełnianie potrzeb darczyńców, nie tylko tych czysto filantropijnych. W dzisiejszych czasach fundraising to także marketing. Dzięki działaniom organizacji pozarządowych wiele firm może realizować strategię odpowiedzialnego biznesu, a przez to zwiększyć prestiż i konkurencyjność na rynku. Wyzwania są zatem ogromne ale warte ciężkiej pracy.
Bardzo istotne jest tu także kreowanie pozytywnego wizerunku organizacji pozarządowych. W dobie kryzysu to bardzo ważne, by społeczne zaufanie było stabilne. To pozwoli na pokazanie realnego wpływu jaki organizacja, dzięki pomocy darczyńców może osiągnąć. Dla dobra ogółu, nas wszystkich.
Czy możesz przybliżyć, jak wygląda proces pozyskiwania funduszy dla NGO?
Większość NGOsów w Polsce pozyskuje dotacje, granty ze środków publicznych. To podstawa ich funkcjonowania. Jednak raz się grant dostanie, innym razem nie. Co powiedzieć choremu dziecku – przykro mi ale nie dostaliśmy w tym roku dofinansowania i nie możemy wesprzeć Cię leczeniem, rehabilitacją? By nie dopuścić do takich sytuacji i uniezależnić się od środków publicznych, organizacje pozarządowe mogą wprowadzić fundraising, czyli systematyczne pozyskiwanie środków od darczyńców indywidualnych i biznesowych. O ile wszelkiego rodzaju zbiórki na platformach crowdfundingowych, mailingi, newslettery z prośbami o wsparcie, guziki wpłać na stronie, dają jakiś dochód, to jednak jest to wciąż mało i takie działania nie gwarantują uzyskania stabilności.
W Fundacji Laboratorium Marzeń stawiamy na projekty CSR, skierowane do biznesu i dla biznesu. Zaproszenie do współpracy przedsiębiorców pozwala na wypracowanie wspólnych inicjatyw, z korzyścią dla każdej ze stron. Proces ten jest złożony i zależny od wielu czynników. Przede wszystkim od świadomości samej organizacji, jej poziomu zaangażowania i nawiązywania oraz podtrzymywania relacji. To też umiejętność odpowiedzi na potrzeby biznesu. One zawsze są, a dzięki współpracy międzysektorowej stają się bardziej rzeczywiste i realne do wykonania.
Jakie cechy powinien mieć idealny fundraiser? Jak to wpływa na Twoją codzienną pracę?
Nie ma ideału, jednak według mnie najważniejszą cechą jest zaangażowanie, wiara w misję swojej organizacji, elastyczność. Ja mam jeszcze jedną ważna cechę. Jestem uparta. Pozytywnie. Fundraiser musi być mocnym zawodnikiem. Widzę sens w tym co robię, w tym jak to robię i jakie moja praca przynosi efekty. Efekty nie tylko te szybkie, krótkotrwałe ale także, a może przede wszystkim – wiem, że mam wpływ na zmianę społeczną.
W mojej pracy liczą się kompetencje miękkie – otwartość, umiejętność nawiązywania relacji, wyczucie. Uwielbiam przyciągać ludzi dobrej woli i razem sprawiać, że życie staje się bardziej kolorowe, z nadzieją. To jest niesamowite uczucie, gdy darczyńcy dziękują za to, że umożliwiło się im spełnienie ich pragnienia pomagania. Dzięki tym emocjom wiem, że jestem we właściwym miejscu! Fundraising to nie tylko zawód, ale sposób bycia, myślenia i funkcjonowania. To ciężka praca, bo np ktoś chce się spotkać wieczorem, bo tylko wtedy ma czas. Prowadzi swój biznes i nie wyrabia się w innym czasie ale bardzo chce pomóc. Nie odmawiam, jeśli wiem, że to bardzo ważne. Lecz jak każdy człowiek, potrzebuję resetu i uwolnienia umysłu . Dla zachowania równowagi psychicznej. Jeśli moja dusza i umysł są zadowolone, pracuję bardziej efektywnie.
Jak radzisz sobie z sytuacjami, kiedy pomimo wielu starań, fundusze nie są pozyskiwane na pożądanym poziomie?
To potrafi być bardzo frustrująca sytuacja. Może pojawić się myśl, że nie nadajemy się do tej pracy, że jesteśmy niewystarczająco dobrzy. To bardzo częste. Ogromną rolę odgrywa tutaj sama organizacja, zarząd. Nie może być mowy o nadmiernej presji, przekonania , że fundraiser to taka “kura znosząca złote jajka”. Jeśli organizacja każe przynieść fundraiserowi po miesiącu jego pracy 100 tys. zł, trzeba niestety poszukać innej organizacji. Budowanie relacji, zaufania trwa przynajmniej rok. Oczywiście można pozyskać środki wcześniej ale należy mieć świadomość, że mogło to być tylko szczęście. Organizacja musi też dostarczyć fundraiserowi odpowiednich narzędzi do pracy, działających social media, strony, możliwości wpłat na różne sposoby. Organizacja musi też działać transparentnie. To wszystko po odpowiednim czasie zacznie działać i przynosić zyski wszystkim zaangażowanym stronom.
Mam tę świadomość, że nie wszystkie akcje zakończą się sukcesem, ba nawet na zadowalającym poziomie. W swojej pracy trzeba być też dobrym dla siebie samego. Fundraising to wymagający zawód. Niejednokrotnie osoba zajmująca się pozyskiwaniem środków, musi być handlowcem, marketingowcem, negocjatorem, powiernikiem, psychologiem, coachem, mentorem, księgową, prezenterem i mówcą. Musi posiadać szereg cech miękkich. Nie każdy się do tego niestety nadaje. Sama ciągle się uczę i rozwijam, doskonalę swój zawód. Słucham mądrzejszych od siebie, uczę od innych. Dobrze, jest zaplanować każdą kampanię także pod kątem ryzyka jakie może nastąpić podczas realizacji projektu. Popatrzeć z każdej strony i obrać odpowiednią strategię działania przy użyciu wielu narzędzi. To pozwoli zminimalizować straty.
Istotna jest świadomość, że organizacja pozarządowa powinna być prowadzona jak biznes. Powinna być świadoma swojej wartości, tego co może zaoferować. Niestety jeszcze sporo NGOsów ma z tym problem, występują w roli ofiary i ciągłego biorcy a to dyskwalifikuje je na starcie. Sam fundraiser musi czuć się wyjątkowo. Nie jak żebrak w garniturze. Nawet jeśli dojdzie do niepowodzenia w pozyskaniu założonej kwoty, nie należy się poddawać. Warto zawsze wyciągać wnioski. Uważam, że i porażka jest potrzebna, bo uczy nas pokory, daje sygnał co można zmienić, naprawić. Pokazuje też jakie w nas samych są emocje i czy może nie trzeba też nad tą stroną popracować np. z trenerem biznesu.
Czy możesz podzielić się historią jednej z kampanii fundraisingowych, której jesteś najbardziej dumna?
Po wybuchu wojny w Ukrainie wszyscy byliśmy wstrząśnięci. Powstało natychmiast wiele inicjatyw pomocowych. Ludzie przyjmowali uchodźców pod własny dach i zapewniali jedzenie, ubrania , leki. Gdy nadszedł nowy rok szklony, powstała potrzeba zaopiekowania się dziećmi i ich rozwojem, dalszą edukacją. W fundacji, w której wtedy pracowałam wdrożyłam projekt wsparcia nowo powstałych oddziałów przygotowawczych dla dzieci z Ukrainy. Dość duży budżet zakładający wyposażenie placówek w niezbędne meble, przybory plastyczne, laptopy, książki, zabawki edukacyjne, pomoce naukowe. To ogromne koszta. Jestem bardzo dumna z tego projektu, który odniósł sukces. Przyłączyło się wiele firm. Najbardziej pozostał w pamięci jednak firma – darczyńca anonimowy. Jego wsparcie było znaczące, a gest utwierdził mnie w przekonaniu, że biznes nie pomaga dla rozgłosu czy poklasku. To przywraca wiarę w ludzi i sens mojej pracy, w momentach ciężkich.
Jak wygląda Twoja praca na co dzień? Jak wygląda typowy dzień Managera ds. Komunikacji i Fundraisingu w Fundacji Laboratorium Marzeń?
Mój typowy dzień pracy nigdy nie jest taki sam. To właśnie bardzo lubię w mojej pracy. Nie ma monotonii. Jako manager odpowiadam nie tylko za pozyskanie środków ale też cały proces komunikacji. Nasza fundacja jest jeszcze mała, dlatego większość materiałów przygotowuję sama. To też trwa. Jednak fundraiser musi umieć tworzyć takie materiały marketingowe, oferty współpracy, listy z prośbami i podziękowaniami. Musi mieć tzw. ,Lekkie pióro”.
Czasami trafi mi się wywiad, dużo spotkań nie tylko z darczyńcami ale naszymi podwykonawcami, spotkania wewnętrzne z zarządem i ustalanie strategii działania. Jestem takim trochę reprezentantem organizacji na zewnątrz. Tworzenie skutecznych prezentacji, czasami wystąpienia publiczne. To naturalne środowisko fundraisera.
Jaka jest Twoja ulubiona część pracy dla Fundacji Laboratorium Marzeń i dlaczego?
Spotkania 🙂 z przedsiębiorcami, przedstawicielami wielkich korporacji ale także działalności jednoosobowych. Z każdym kto chce poznać świat Fundacji i nie jest mu obojętny los dzieci z niepełnosprawnościami i wadami rozwojowymi. To zdecydowanie lubię najbardziej. Najwspanialszy jest moment, gdy mogę pokazać jaki efekt wywołała pomoc darczyńców. Co udało się dzięki wsparciu zrealizować. Ta radość jest nieoceniona. Buduje i łączy jeszcze bardziej.
Jakie są kluczowe elementy skutecznej kampanii fundraisingowej? Jakie narzędzia najczęściej wykorzystujesz w swojej pracy?
Każde działanie wymaga doboru innych narzędzi. A czasami te, na których się nie skupiliśmy, dają najlepsze efekty. Zawsze warto tak przygotować całą strategię działania, by była oparta na kilku narzędziach. Jeśli postawimy tylko na jedno rozwiązanie, może ono nie zadziałać z różnych względów. Niekoniecznie dlatego, że zrobiliśmy coś źle lub niewystarczająco dobrze. Jest wiele czynników, które mogą zaważyć na realizacji projektu.
Osobiście najbardziej lubię współpracę z biznesem ale zawsze mam zaplanowane inne możliwości. Narzędzia opierające się na relacjach potrafią czasami działać cuda. By kampania powiodła się musi mieć dobrze przygotowany plan. Taki biznes plan, który uwzględnia harmonogram, budżet, narzędzia, ma uwzględnione zagrożenia. Ważne by wyliczyć kiedy w kampanii zwrócą się poniesione wcześniej koszty. Trzeba mieć na uwadze czas pracy całego zespołu, środki przeznaczone np. na podwykonawców strony internetowej lub grafika. Możemy próbować sami to wykonać lub poszukać kogoś kto wesprze nas w tym na zasadzie wolontariatu. To też będzie wkładem własnym do projektu i zawsze lepiej wygląda, gdy przedstawiamy budżet, w którym już wcześniej postaraliśmy się o zapewnienie środków na funkcjonowanie.
Akademia Piłkarska Pełnosprytni jest ciekawym projektem. Czy móżesz opowiedzieć więcej na temat procesu jej tworzenia i jakie były pierwsze reakcje społeczności na tę inicjatywę?
Nasza Akademia jest otwarta dla dzieci z każdym rodzajem niepełnosprawności. Mamy sekcję ogólną, sekcję dla dzieci głuchych (i tu zapewniamy tłumacza PJM), szykujemy się do otwarcia sekcji dla dzieci niewidomych. Mamy także dzieci bez niepełnosprawności. Stawiamy na integrację. W naszej Akademii grają rodzeństwa. Dlatego postanowiliśmy pozyskiwać partnerów do tego wyjątkowego projektu wśród darczyńców biznesowych, nie zamykając w ten sposób drogi wszystkim chętnym.
Rodzice dzieci, które uczęszczają do Akademii są przeszczęśliwi. Zawodnicy robią postępy, wytrwale trenują pod okiem wykwalifikowanej kadry, w najnowocześniejszej hali w Poznaniu – GES Training Center. To doskonała forma rehabilitacji przez sport. Pokazujemy dzieci nie przez pryzmat ich ograniczeń wynikających ze stanu zdrowia ale przez sukcesy jakie osiągają na boisku, realizują swoje marzenia.
Wiemy, jak duże koszty diagnozy, terapii, turnusów rehabilitacyjnych muszą ponosić rodziny dzieci z wyzwaniami rozwojowymi. Nie chcemy, aby cokolwiek, w tym np. koszt treningów, stanęły im na drodze realizacji marzeń, rozwijania pasji i zainteresowań. Dlatego też nasze treningi zawsze były, są i będą bezpłatne.
Z radością nawiązujemy współpracę z firmami, instytucjami oraz osobami indywidualnymi, którym bliskie są działania na rzecz poprawy warunków życia dzieci z problemami rozwojowymi. Chcemy razem z nimi budować świadome społeczeństwo, walczyć ze stereotypami, integrować się z otoczeniem.
Jakie są Twoje długoterminowe plany i cele dla Fundacji Laboratorium Marzeń? Co chciałabyś osiągnąć w ciągu najbliższych 5 lat?
Stawiam na ciągłe budowanie silnej marki Fundacji. Wszystkie działania razem wzięte będą w przyszłości skutkowały większą rozpoznawalnością, coraz większym zaufaniem społeczności lokalnej wśród rodziców i opiekunów dzieci z niepełnosprawnościami, ale także wśród darczyńców i przyjaciół fundacji. Rozwinięcie pozwoli na rozszerzenie wsparcia, oferta usług zmieni się na plus. Mamy ambitne plany i głęboko wierzymy, że razem z naszymi Ambasadorami i Partnerami nie ma rzeczy niemożliwych.
Jakie strategie komunikacji stosujesz, aby przekonać potencjalnych darczyńców do wsparcia fundacji?
Stawiam na relacje. Zdecydowanie to procentuje. Nie jest to metoda na tu i teraz ale daje większe efekty i lepszą współpracę.
Jako mama i pracownik sektora non-profit, jak radzisz sobie z równowagą między życiem zawodowym, a prywatnym? Czy masz jakieś rady dla innych mam, które chciałyby wejść w ten sektor?
Praca w sektorze organizacji pozarządowych jest dość wymagająca. To misja, którą żyję ja i moja rodzina. Mam to szczęście, że obecnie mieszkam we Wrocławiu a pracuję w Poznaniu. Nie, nie dojeżdżam codziennie. Pracuję zdalnie a co 2 tyg odwiedzam fundację. Czasami częściej, gdy jest potrzeba. To fantastyczne połączenie pracy i życia zawodowego. Częściej widzę swoich bliskich, nie jestem zmęczona bardzo wczesnym wstawaniem, bo trzeba jeszcze dotrzeć do biura. To ogromna zaleta ale i wielka odpowiedzialność i samodyscyplina.
Jakie nowe projekty planujesz wdrożyć w najbliższych latach w Fundacji Laboratorium Marzeń?
Pomysłów i planów mamy wiele. Rozbudowany zostaje projekt Laboratorium Pasji, gdzie dzieci mogą korzystać z warsztatów teatralnych, tanecznych czy też wokalnych. Dodatkowo rodzice mogą liczyć na wsparcie w trudnych chwilach. Czeka na nich psycholog i terapeuta. Szykujemy się też ostro w przyszłym roku do Kampanii Stop Stereotypom i koncertu charytatywnego. Jak co roku w lutym będziemy zapraszać aż na 2 bale. Pierwszy Pomarańczowy Bal Charytatywny oraz drugi Balik dla dzieci.
Osobiście pracuje nad projektami Klubu Ambasadora Dziecięcych Marzeń, by szczególnie uhonorować naszych największych darczyńców. Kolejnym moim pomysłem będzie zaangażowanie firm w realizację ich strategii CSR i wypracowanie wspólnych projektów. jako zawodowy fundraiser przygotowuje się do uruchomienia cyklu szkoleń z pozyskiwania funduszy i nawiązywania relacji z biznesem. W tym celu sama szkolę się dodatkowo z technik trenerskich i pracy z dorosłymi słuchaczami. To tylko początek a Fundacja Laboratorium Marzeń ma wielkie marzenia 😉
Na koniec, co sądzisz o moim projekcie kolorowanki integracyjnej “Kolorujemy różnorodność: Niepełnosprawność w kolorach”?
Projekt jest genialny!
Gdy tylko zobaczyłam w mediach społecznościowych kolorowankę integracyjną postanowiłam skontaktować się z autorem, czyli z Tobą. Odbyliśmy spotkanie online, gdzie porozmawialiśmy o współpracy Twojej i Fundacji Laboratorium Marzeń. Bardzo chcielibyśmy by kolorowanki trafiły do naszych dzieci, w formie książeczki. Dlatego aktywnie będziemy poszukiwać drukarni, która wyda nam kolorowanki.
Stawiamy na integrację, dlatego pomysł z kolorowankami jest czymś niesamowitym. Pokazuje, edukuje i jednocześnie wspiera w rozwoju. To idealna pomoc dla dzieci z niepełnosprawnościami w zrozumieniu i akceptacji swoich ograniczeń wynikających ze stanu zdrowia. Pomagają poprawić samoocenę. U dzieci bez niepełnosprawności kolorowanka może pomóc zrozumieć i zaakceptować różnorodność, kształtują akceptację dla osób z niepełnosprawnościami. Uczą, że każdy może spełniać swoje marzenia. Tak jak w naszej Fundacji. To też pomoc dla rodziców, nauczycieli, terapeutów, dająca możliwość poznania emocji u każdego bez względu na sytuację. Kolorowanka powinna być obecna w przestrzeni publicznej – w domach kultury czy bibliotekach, aby zwiększyć świadomość społeczeństwa i zwrócić uwagę na potrzebę akceptacji niepełnosprawności.
——
Przez naszą rozmowę z Kasią Konefał przemknęły wątki pasji, poświęcenia, ale też codziennych wyzwań oraz trudności w pracy fundraisera. Jedno jest pewne: ta praca nie jest dla każdego. Wymaga nie tylko umiejętności komunikacyjnych, negocjacyjnych, ale przede wszystkim zaangażowania i głębokiej wiary w misję organizacji. Dzięki ludziom takim jak moja rozmówczyni, wiele organizacji pozarządowych może realizować swoje cele, pomagając tym, którzy najbardziej tego potrzebują. To przypomnienie, że każdy z nas, działając wspólnie, może wpłynąć na lepszą przyszłość i sprawić, że świat będzie choć odrobinę lepszym miejscem dla nas wszystkich.