Czasami nasza życiowa droga nie jest jasno określona. Czasami to nie my wybieramy misję – to misja znajduje nas. Moja zaczęła się od nadziei. Nadziei, że świat może się zmienić, że to, co wydaje się niemożliwe, może stać się rzeczywistością. A wszystko zaczęło się od jednej iskry – od nadziei na pierwszy lek na SMA.
Krok w stronę nadziei
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o przełomie w badaniach nad SMA, poczułem, że muszę coś zrobić. Nie mogłem stać z boku, czekając na cud. Musiałem działać. Zacząłem więc szukać organizacji, która mogłaby pomóc przekuć tę nadzieję w realne działania. Tak trafiłem do Stowarzyszenie Osó Corujących na Rdzeniowy Zanik Mięśni – SMAk Życia. Byłem tam wolontariuszem i pomagałem przy stronie internetowej, która była atakowana przez spamerów. To był mój pierwszy krok w świecie NGO, pierwszy moment, gdy zobaczyłem, że mogę mieć wpływ na coś większego.
Niedługo później trafiłem do Fundacji SMA, gdzie spędziłem kolejne sześć lat mojego życia. To tam poznałem, jak naprawdę wygląda świat organizacji pozarządowych – jego marzenia, potrzeby, frustracje i uczucie spełnienia, gdy projekt zakończy się sukcesem. W Fundacji współorganizowałem pięć edycji międzynarodowej konferencji „Weekend ze SMAkiem”, która stała się kluczowym miejscem spotkań lekarzy i specjalistów z całego świata. Była to moja pierwsza lekcja o sile współpracy i organizacji.
Podniebna Drużyna SMA – marzenie, które stało się rzeczywistością
Podczas pracy w Fundacji narodził się pomysł, który miał połączyć ludzi w sposób, o jakim wcześniej nawet nie marzyłem. Tak powstała Podniebna Drużyna SMA. Organizując akcję „O Skok Od Leku”, chcieliśmy pokazać, że osoby z niepełnosprawnościami mogą sięgnąć po marzenia i przeżyć coś niezwykłego. Właśnie dlatego organizowaliśmy skoki spadochronowe, mimo ograniczeń, jakie niosło SMA. Cztery edycje tej akcji to dowód na to, że niemożliwe może stać się możliwe.
W ramach Podniebnej Drużyny SMA organizowaliśmy także „Aktywną Zimę z SMA”, umożliwiając osobom z SMA jazdę na nartach. Zorganizowaliśmy pierwszy turnus rehabilitacyjny dla osób chorych na SMA – miejsce, gdzie mogli nie tylko zadbać o zdrowie, ale także nawiązać relacje i zbudować wspólnotę. To były momenty, w których zrozumiałem, że moja misja to coś więcej niż projekty – to budowanie nadziei i dawanie ludziom możliwości przekraczania własnych granic.
Dlaczego pomoc NGO jest dla mnie tak ważna?
Pomagając organizacjom pozarządowym, czuję, że tworzę coś, co może przynieść rzeczywiste zmiany w społeczeństwie. Mam poczucie, że to, co robię, ma sens, że każda mała cegiełka przyczynia się do budowy czegoś większego. Moja choroba mocno mnie ogranicza, ale paradoksalnie, to właśnie dzięki niej czuję jeszcze większą motywację do działania. Widząc efekty mojej pracy, czuję dumę – dumę, że mogę mieć wpływ na rzeczywistość, że mimo przeciwności jestem w stanie dokonać czegoś wartościowego.
Osoby, które zmieniły moje spojrzenie
Największy wpływ na moją misję miały dwie osoby – Jarek Jaroszek i Kamila Taracińska. To oni, razem ze mną, tworzyli Podniebną Drużynę SMA. Nie mieliśmy wsparcia finansowego, doświadczenia organizacyjnego, ani promocyjnego zaplecza. A jednak, mimo tych braków, stworzyliśmy coś, co odbiło się echem w całej Polsce. Dzięki naszej determinacji akcje Podniebnej Drużyny trafiły do wszystkich głównych mediów. To było dla mnie dowodem, że gdy mamy misję i wiarę w to, co robimy, możemy osiągnąć rzeczy niezwykłe.
Lekcje, które wyniosłem z tej drogi
Każdy projekt, każde wydarzenie i każda kampania to lekcje, które kształtują mnie i moje spojrzenie na pracę z NGO. Moje osobiste wartości pokrywają się z misją organizacji, które wspieram. SMA dało mi unikalną perspektywę – umiejętność dostrzegania szans, tam gdzie inni widzą tylko przeszkody. Połączenie mojego doświadczenia biznesowego i pracy w NGO pozwala mi podejść do problemów z innego punktu widzenia.
Przyszłość mojej misji
Moim celem jest rozszerzenie działalności poza bieżące wsparcie. Chcę tworzyć poradniki, kursy i szkolenia, które będą dostępne dla organizacji, aby mogły czerpać z moich doświadczeń i wiedzy na większą skalę. Pomaganie jednym projektem jest piękne, ale wierzę, że mogę zrobić więcej – mogę pomóc NGO rozwijać się samodzielnie i skuteczniej realizować ich misje.
Przesłanie na przyszłość
Jeśli zastanawiasz się, czy warto pomagać – nie wahaj się. Pomaganie daje niesamowitą satysfakcję i pozwala poznać niezwykłych ludzi. Każdy, nawet najmniejszy wkład, może mieć wielkie znaczenie. A satysfakcja z dobrze wykonanej misji jest nieporównywalna z niczym innym.
PS: A jeśli uważasz, że to co robię ma sens, to zawsze możesz postawić mi kawę!